wrzesień
Kolejny dzień trza wcześnie wstać i wlec się do tej budy.
Od rozpoczęcia roku minęło już pół miesiąca. Mimo to nadal nie mógł się przestawić na wczesne wstawanie i każdego ranka wyglądał jak zombie.
Prawdopodobnie nigdy się nie przestawi, więc wygląd zombiaka będzie mu towarzyszył już zawsze o poranku.
Bardzo nie chciał iść do szkoły… nie miał najmniejszej ochoty rozmawiać z swoim nowym sąsiadem z ławki. Ignorowanie go było niemożliwe, bo okazał się być straszną gadułą.
Gada i gada… o wszystko pyta. Na szczęście umie wyczuć moment w którym powinien się wreszcie zamknąć.
Przez te pół miesiąca Ksawery opracował całą gamę groźnych, karcących, kpiących, znudzonych lub zirytowanych spojrzeń, na których widok blondyn zamykał gębę.
Po pewnym czasie zielonooki się zbuntował i zaczął rzucać tekstami w stylu “ale jesteś nudny”, “przestań zgrywać emo”, “o co ci znowu chodzi?”
Nie czuł się z tym dobrze. Poza tym miał już lekkie wyrzuty sumienia że tak go traktuję. W sumie Emil mu nic nie zrobił.
W końcu zacznie mięknąć, a ta wizja go przerażała na tyle że jeszcze bardziej odwidziała mu się szkoła.
Hmm… a może by tak zasymulować chorobę?
- Maamooo?! Okropnie źle się czuje i...
***
Eh.. nic z tego. Fuck.
Był już w szkole i czekał na pierwszą lekcje, czyli historie. Siedział sam pod ścianą i słuchał muzyki, czyli standard.
Na początku roku był pewny że będzie musiał męczyć się z Emilem tylko na polskim, ale szybko przekonał się jak bardzo się mylił. Dotychczas siedział sam na wszystkich lekcjach, bardzo mu to pasowało i zaciekle bronił pustego miejsca obok siebie. Niestety teraz w klasie była parzysta liczba osób, a to miejsce często było jedynym wolnym. Nawet kiedy były inne miejsca to ten fetyszysta ławek i tak siadał obok niego.
Kasawery doskonale wiedział że blondyna bawi irytowanie go w ten sposób, więc zmienił taktykę i udawał że kompletnie go to nie obchodzi. Z drugiej strony kiedy tak robił czuł że się poddaje…
Emil stał teraz na korytarzu z grupką ludzi z klasy i widocznie z czegoś żartowali, bo co chwilę któryś z towarzystwa wybuchał śmiechem.
Poczuł ukucie w brzuchu. Próbował przekonać samego siebie że to nie z zazdrości. Sam był dość zabawny i uważał że ma świetne poczucie humoru, ale nie czuł potrzeby dzielenia się tym z tymi pustakami z jego klasy. Nie lubił tych tępych ludzi, których według niego największymi problemami mogły być co najwyżej ilość lajków pod zdjęciem profilowym na facebooku.
Więc dlaczego Emil tak swobodnie i wesoło z nimi gada? Wkurzające… i jeszcze próbuje w ten sam sposób zagadywać do niego na lekcjach.
Chyba nie myśli że jestem taki sam jak te tęmpe strzały?
Blondyn przykuł jego uwagę, wtedy kiedy po raz pierwszy go zobaczył w parku tylko dlatego że wydawał się również być inny. Wyróżniał się. Nie pasował. Siedział samotny, ubrany trochę dziwacznie, ale fajnie i czytał książki.
A może to tylko pozory i jest fałszywym materialistą? W końcu ma iphona 5… pewnie to taki typowy rozpieszczony dzieciak…
i…
Dlaczego znowu tyle o nim myślę? Co to lepszych tematów na świecie nie ma?!
Od odpowiedzi na to pytanie uratował go dzwonek na lekcje. Po chwili przyszedł nauczyciel, a on powędrował do ostatniej ławki.
Oczywiście zaraz musiało przyjść to blond-coś, jakże by inaczej?
- Hej - przywitał się siadając obok i wyjmując książki na blat.
Zamiast odpowiedzieć skinął tylko głową. To i tak powinien być zaszczyt.
- Fajna koszulka - stwierdził Emil szczerząc zęby.
Czemu moje koszulki są naszym najczęstszym tematem do rozmów?! Chyba zacznę chodzić bez… chwila co?
Westchnął i spojrzał w dół na swoją koszulę z żywymi trupami, mózgiem i napisem “zombie apocalypse”
- Taa… Wiesz jak wstaje rano żeby jakoś przeżyć dzień w tej budzie i nie zasnąć to wyglądam łudząco podobnie do zombie i tak mnie jakoś natchnęło… - powiedział tym samym wykorzystując dzienny limit słów, które zamierzał do niego wypowiedzieć.
- W takim razie polecam ci kawę! - uśmiechnął się.
Przewrócił oczyma i odwrócił wzrok w kierunku tablicy… i jak tu się skupić na lekcjach?
***
Kolejną przerwę z koleji siedział samotnie pod ścianą słuchając muzyki. Właściwie spędzał tak każdą przerwę, więc nic w tym dziwnego.
Jedną ręką bawił się kolczykiem (od kiedy poprzekuwał ucho weszło mu to w nawyk i robił tak zawsze kiedy się zamyślał), a wzrokiem szukał Emila.
No co? Musiał sprawdzić czy znów nie śmieje się z tymi… Z ulgą stwierdził że blondyn większość przerw jednak spędza również samotnie, przeważnie na czytaniu książek.
Pochłania te cegły jak nawiedzony…
Czemu czuję ulgę że Emil siedzi sam? Przecież to jest chore…
Myśl… o czymś…
innym.
Z drugiej strony to może nie jest jednak taki tęmpy?
Czemu oceniam ludzi po tym czy gadają z innymi ludźmi?! To też jest chore…
Widocznie jestem chory. To wszystko wyjaśnia!
...a chorzy ludzie powinni siedzieć w domu, prawda? Eh…
To nie jest chore tylko nienormalne. Dlaczego miałby się go bać? Czemu w ogóle się tym gościem przejmuje? Nic mi nie zrobił. Trochę irytuje, ale da się przeżyć.
Zachowuje się jakbym bał się ludzi… chyba faktycznie jakiś aspołeczny emo się ze mnie zrobił...
Olać typa, niech sobie żyje.
***
Jeb!
Głową o ławkę... oczywiście.
- Co ty robisz?! - zapytał Emil, który siedział obok... oczywiście.
- Psychikaaa mi siadaaaaa - jęknął rozpaczliwie w odpowiedzi.
Skąd te wszystkie cholerne głupie myśli w jego głowie? Czym sobie na to zasłużył? Im bardziej starał się o czymś nie myśleć tym bardziej o tym myślał.
- Mogę być twoim psychologiem, chcesz? - zaproponował blondyn.
Boże niech ktoś go jebnie porządnie w ten łeb, bo zaraz ja to zrobię.
- Nie.
- Czemu? Byłbym dobrym psychologiem.
Psycholog nie wiele pomoże, jeśli sam jest źródłem problemu. No chyba że postanowi się zabić.
- Ty nic nie rozumieeeesz. Boże, zaraz coś rozwalę.
Jeb! Znowu głową w ławkę.
- No to mi wytłumaczysz! - powiedział stukając go lekko w głowę leżącą na ławce.
Oczy natychmiast mu się rozszerzyły, ale na szczęście twarz miał ukrytą w dłoniach.
- Zamilcz.
Chłopak zamilknął, ale niestety tylko na minute.
- A możesz mi chociaż powiedzieć, dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz?
To zdanie zadźwięczało mu w głowie, jak dzwony w kościele i o wiele głośniej niż album Bring Me The Horizon - Suicide Season, w jego słuchawkach na przerwie.
Przed odpowiedzią uratował go nauczyciel słowami:
- Ostania ławka, nie gadać!
A następnie dzwonek na koniec lekcji.
Ulga jaką poczuł na jego dźwięk, była czymś cudownym. Koniec męki na dziś. Ostania lekcja minęła… Był już na skraju załamania nerwowego, ale jakoś dał rade.
Dlaczego tak cię nie lubię, pytasz? Bo przez te twoje urocze zielone oczka staje się jebanym pedałem! Dlatego! ...i wcale tego nie przyznałem.
Przeczesał rozczochrane włosy dłonią i odruchowo dotknął miejsca w które wcześniej dotknął go Emil. Dalej to czuł… tak jakby wypalił tam ślad.
Miał takie drobne dłonie...
***
Od Autora:
Trochę wieje nudą, bo rozdział jest właściwie o niczym xD Mam już pomysły na dwa kolejne więc będą niedługo :3Chciałam się też wziąć za reklamę tego bloga (pozgłaszać to to do jakiś katalogów czy coś) ale na razie mi się nie chce xD
Fajnie tak sobie popisać po nocy ^^ Pozdrawiam i proszę o komentarze~!
"Boże niech ktoś go jebnie porządnie w ten łeb, bo zaraz ja to zrobię."- jak ja uwielbiam takich ludzi! X3 "Dlaczego tak cię nie lubię, pytasz? Bo przez te twoje urocze zielone oczka staje się jebanym pedałem! Dlatego! ...i wcale tego nie przyznałem."- a tym to w ogóle system rozwaliłaś! No i jeszcze odrobinę mój mózg... Ale się przyzwyczaił więc to nic, tak czysto teoretyczne ;3 I Ksawery był zazdrosny! *.* Tak kawaii~!!! <3 Czekam senpai z niecierpliwością na następny i śle weny choć chyba masz jej pod dostatkiem ale weny nigdy za dużo!
OdpowiedzUsuńL: Mówi ta, która jej prawie nie ma...
Morda! Kiedyś.... Na 10000% będzie :D Pozdrawiamy ;3
Bye bye~!
M&L
Haha dziękuję bardzo za komentarz :D ^-^
UsuńW takim razie tobie też weny życzę dużo!
Pozdrawiam :3