sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 7 - 1/2

Chorował już od tygodnia. Dawno już tak się nie załatwił… w pierwsze dni miał wrażenie że boli go każdy centymetr ciała z szczególnym nasileniem na gardło i płuca.
Eh… i czyja to wina?
Mimo wszystko czuł się już znacznie lepiej. Rozważał nawet pójście w poniedziałek do szkoły, mimo że początkowy plan zakładał żeby jak najdłużej to odwlekać.
Po dokładnym przemyśleniu sytuacji stwierdził że i tak nie może wiecznie siedzieć w domu, a w ten sposób tylko dodawał sobie zaległości.
Na samą myśl o przepisywaniu zeszytów poczuł mdłości.
Plan: “pocałuj kumpla w z ławki, rozchoruj się, olej szkołę i zostań menelem” widocznie zbliżał się do końca realizacji.
Nie żebym to planował…
Po długim zastanowieniu się doszedł do wniosku że dziś jest sobota, co oznaczało że matka nie pracuję. Postanowił ruszyć się z łóżka.
Nie zadał sobie trudu, aby się ubrać i udał się do kuchni. Nawet nie pamiętał kiedy ostatnio coś jadł.
Totalnie nie miał humoru. Depresja w połączeniu z chorobą raczej nie wpływały dobrze na samopoczucie.
Zwlekł się po schodach, powoli jak zombie. Wzdrygnął się bo w domu było chłodno, a on paradował bez koszulki.
    - O mój synek się ruszył - przywitała go mama.
    - Taa… też cię kocham. Jest coś do… CO ON KURWA TUTAJ ROBI?!??
    - Jak ty się wyrażasz? Zaprosiłam go. Był na tyle miły że przez cały tydzień przepisywał ci notatki, powinieneś mu dziękować a nie…
Przy stole razem z jego mamą siedział EMIL, spokojnie pijąc kawę i częstując się ciastem.
Już nic mnie w życiu nie zdziwi...
Przepisywał mi notatki? Ale jak? To znaczy że po tamtym pocałunku nie wziął mnie za zboka?
Właściwie był tak pewien że blondyn już nigdy się do niego nie odezwie i że będzie go omijał na 20 metrów, że nawet nie wziął pod uwagę innych opcji.
    - Nikt cię nie prosił o te notatki… - zaczął ostrożnie.
Emil zmierzył go spojrzeniem, a potem odwrócił głowę i powiedział:
    - Ja tylko się odwdzięczam za to jak miło mnie ostatnio powitałeś.
    - Że co?
    - Miał wtedy gorączkę… pewnie nawet nie pamięta że go odwiedziłeś - wyjaśniła Sara, na co Emil zrobił bardzo dziwną minę.
Sam pewnie wyglądał na równie przerażonego… przez ten czas miał dużo chorych snów… jeśli jeden z nich miał się okazać prawdą to już po nim.
Mimo to Emil tu był.
W jego domu.
No i cały tydzień przepisywał mu notatki… było to co najmniej miłe…
    - A no… dzięki - wydukał w końcu.
    - Spoko.
Miał wrażenie że Emil się rumieni, ale to zignorował.
    - Usiądź z nami… tylko może się ubierz - zaproponowała mama.
    - W życiu! Idę spać… a wy sobie dalej plotkujcie przy kawie, nie przeszkadzam.


***

Emil nie miął pojęcia co powinien zrobić.
Po tym co stało się w poniedziałek miał nadzieję… w sumie sam nie wiedział na co liczy. Nie mógł jednak po prostu o tym zapomnieć.
Fakt że Ksawery o niczym nie pamiętał (albo udawał że nie pamięta) niczego nie ułatwiał.
Przecież nie będę tego w sobie dusił do końca życia!
Kretyn! Tylko w głowie mi namieszał…
Kiedy był dziś u niego w domu… i zobaczył go po raz pierwszy od tamtego razu, coś dziwnego zaczęło dziać się z jego mózgiem a serce waliło jak głupie.
Do tego był bez koszulki...


Czyżby to była miłość? Zakochał się w nim?
Wydawało mu się to logiczne, ale jednak…
Tak naprawdę nigdy dotąd nie był zakochany. Miał wielką traumę z dzieciństwa, przez co nie ciągnęło go do tego typu relacji z innymi ludźmi.
    - Ksawery - szepnął sam do siebie i na sam dźwięk tego imienia się uśmiechnął.
Tak to było to.


A co z nim? Czy chociaż mnie lubi? Jeśli nie… to dlaczego on…
Z drugiej strony wcale nie wyglądał jakby ucieszył się dziś na jego widok…
“co on kurwa tutaj robi?”, “Nikt cię nie prosił o te notatki”, “że co?”, “w życiu!”


Westchnął zrezygnowany.
Po chwili wahania sięgnął po telefon.


“Jak się czujesz? Chcę z tobą pogadać. Serio.”

Po kilku sekundach przyszła odpowiedź. W ogóle się na to nie nastawiał, więc z zaskoczoną miną odebrał.


“Co jak co, ale gadać to ty lubisz”

He? Myśli że jest zabawny?


“Pff...”
“Mówię poważnie”

Znów dostał odpowiedź.

“Nie wyciągaj chorych ludzi z łóżka, żeby pogadać”

Myślę że bardziej nienormalne jest jak to chory człowiek wciąga zdrowego do łóżka i to bynajmniej nie po to żeby gadać.


“Nie przesadzaj”
“Jutro wieczorem w parku. Nasza ławka. Ok?

***


Nasza ławka?
Czy Emil nazwał ostatnią ławką w parku… “ich ławką”?
Z jednej strony go to poruszyło, z drugiej nie miał ochoty zwymiotować tęcza.
Dlaczego w ogóle mu odpisał?
Fuck.
Właściwie też chciał z nim pogadać. Oczywiście nie po to żeby wyznać miłość jak w jakiejś telenoweli, ale parę spraw musieli sobie wyjaśnić.


W tej chwili nie ogarniał już nic, co właściwie nie było szczególną nowością.


“Ok”

Odpisał i schował głowę w poduszkę.
Czemu on tak na niego działa?


***
Od Autora:
Niestety ale nie jest to cały rozdział. Bardzo przepraszam za tak krótką notkę, ale bardzo chciałam to napisać przed wyjazdem. Więcej nie dam rady, bo muszę wcześnie wstać, a nie chce napisać tak ważnej sceny szybko i byle jak ;-; :/
Drugą połowę postaram się napisać i wrzucić niedługo, między jednym wyjazdem a drugim ;) a jeszcze kolejnej notki można się spodziewać dopiero w sierpniu ;---;
Mimo wszystko dzięki za przeczytanie :D
(bardzo żałuję że się nie wyrobiłam z całością >...<)
Pozdrawiam i proszę o komentarze~!

5 komentarzy:

  1. Co tam że się nie wyrobiłaś! Poczekamy na dokończenie *.* "Ich ławka" - jakie to słodkie! Awww~!!! <3 I będą o tym gadać! X3 A Emil się zakochał?! O.O...... Yay~!!!! *.* <3 Tak ma być! XD Czekam z niecierpliwością na dokończenie ;3 Pozdrawiam i miłych wyjazdów :D
    Bye bye~!
    Malinq

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Bardzo się cieszę, że udało Ci się wstawić cokolwiek :). Wiadomo, jedziesz wypoczywać, a poza blogsferą istnieje życie, także luzik :). Najważniejsze, żebyś dobrze się bawiła na wyjeździe. My poczekamy. Przecież nigdzie nie uciekamy! A co do samego rozdziału, rozwaliła mnie reakcja Ksawerego na widok Emila. Oj tak, tak! To było fajne :D. I, ojej, zakochał nam się blondasek! Biedactwo... A może szczęściarz? To zależy od Ciebie :D. Dlatego będę czekać na ciąg dalszy. Mam nadzieję, że sprawisz, iż będę czytać z uśmiechem radości na twarzy :).

    Pozdrawiam cieplutko,

    R :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taką nadzieję :D
      Dziękuję bardzo i pozdrawiam :3

      Usuń
  3. Hej Kochana!

    Jako, że nie masz zakładki "spam", informuję Cie tutaj o nominacji do LBA. Będę niesamowicie wdzięczna za udzielenie odpowiedzi na moje porąbane pytania :D. O, a link tutaj: http://fairytail-another-story.blogspot.com/2016/02/nominacja-do-liebster-blog-award-czyli.html

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń