środa, 15 lipca 2015

Rozdział 5

październik


Kiedy się obudził pierwszą myślą było “o matko, znowu miałem taki chory sen”. Przewrócił się na drugi bok i drastycznie zdał sobie sprawę z tego że to wcale nie był sen.
Przed oczyma miał parę zielonych oczu, spoglądających na niego z góry.
Czemu Emil stoi przy jego łóżku?
    - O już nie śpisz - stwierdził.
    - Taa… - westchnął siadając na łóżku.
    - Mogę mieć dwa pytania? - zagadał blondyn.
Udzielił mu zgody kiwnięciem głowy.
    - Czy zawsze śpisz do południa?
    - Jeśli mogę to tak.
    - A zawsze śpisz z telefonem?
Zamarł. Faktycznie miał telefon w dłoni.
    - Jeśli mogę to nie…
    - Aha.
    - O co ci chodzi? Sprawdzasz czy jestem no-lifem?
Emil się roześmiał.
    - Właściwie to przyszedłem cię obudzić. Twoja mama mnie o to prosiła. Pomogłem jej zrobić śniadanie. A no i zaraz spadam do domu… Przyjdę jeszcze po południu to dokończymy ten projekt, co?
Jeszcze czego.
Pff… ale się zadomowił. Mówi tak swobodnie jakby był tu codziennie. Co on sobie myśli? Że będą najlepszymi przyjaciółmi i będzie przychodził do nich na obiadki?!
Blondyn usiadł obok niego, na łóżku i spojrzał pytająco.
   - Mogę przyjść?
Nie dotykaj mojego łóżka człowieku!
    - Em.. jasne - powiedział, mimo że nie chciał. To było silniejsze od niego.
Emil z zadowoleniem pokiwał głową i udał się do drzwi.
    - To do zobaczenia - rzucił wychodząc z pokoju.
Jest źle.
Bardzo źle.
Szczęście że chodzi tylko o ten projekt na wos. Potem będzie spokój.
Położył się z powrotem i zakrył cały kołdrą. Miał genialny pomysł, żeby już nigdy z pod niej nie wyjść, ale wiedział, że to nie wykonalne.


Oprócz tego toczył wielką wojnę wewnątrz swojego mózgu, bo jego duża część domagała się otworzenia galerii w telefonie, a pozostała robiła co mogła żeby się temu oprzeć.


***

Nagle telefon zawibrował od powiadomienia.
Ktoś dodał go do znajomych na fecebooku. Ktoś znaczy Emil.
Najpierw stanęło mu serce, potem zamierzał rzucić telefonem o ścianę, potem zauważył że blondyn podobnie jak on nie ma swojego zdjęcia na profilowym, następnie postanowił go olać, aż w końcu zdecydował się potwierdzić.
A wszystko to w ciągu minuty.
Po kilku sekundach telefon znowu zawibrował. Napisał.
Towarzyszył temu podobny wybuch emocji.
Niedługo zejdę na zawał…
Spojrzał krzywym wzrokiem na telefon i wyświetlił wiadomość.


“cześć”
“o której mogę przyjść?”


Hee? A która w ogóle jest? Właściwie dobrze że się chociaż pyta, a nie wpierdala ludziom na chatę z zaskoczenia..
Jest po 14. Kurde wypadało by wstać…


“Jak chcesz” - odpisał.


“okeeey”
“To ja będę za jakieś pół godziny”

Uf.. cisza.
Niestety trawała tylko chwilę, bo telefon znowu zawibrował.
Jezu czy on teraz będzie do niego wypisywał 24 na dobę?! Tylko tego brakowało.


“a co robisz?”


Naprawdę go to ciekawi? Może mu się wyjątkowo nudzi. Co to, cegły się już skończyły?!


“leże”

“Coo?? Nie wierze! Naprawdę jeszcze nie wstałeś? :O”

“Bywa”

“haha to wstawaj!”

“Bo co?”

“Bo to!”
“ogłaszam spam >...<”
“wstawaj!” “wstawaj!” “wstawaj!” “wstawaj” “wstawaj” …


Telefon zaczął wibrować od przychodzących wiadomości, tak że wyglądał jak nawiedzony.
Było to wyjątkowo irytujące. Idiota. Ale z drugiej strony też…
Ksawery mimo woli się uśmiechnął.


… “wstawaj!” “wstawaj!” “wstawaj!”

“ OK”
“Już wstaje luz”


Ciąg przychodzących wiadomości się zatrzymał, a po chwili przyszła jeszcze jedna, ostania wiadomość:


“:D”

W dupe se wsadź te emotikonki!
Zgodnie z tym co napisał, wstał z łóżka aby zmierzyć się z tym chorym światem, oraz głupim blondynem i projektem z wosu.
Miał niecałe pół godziny żeby nastawić się psychicznie na kolejne godziny spędzone w jego towarzystwie.
Może by tak zacząć od śniadania… ale o 14?
Poszedł się ogarnąć do łazienki, a potem ubrał pierwsze lepsze ciuchy: szarą koszulkę i czarne luźne dresy.
No co? Jest weekend, nie będzie się stroił pff
    - O ty jeszcze żyjesz! Prawie zapomniałam że mam syna - przywitała go mama, kiedy zszedł na dół.
    - Taa… też cię kocham.
Telefon znowu zabrzęczał w jego kieszeni.


“wychodzę”


***


    - Ksawier masz gościa! - zawołała bardzo zadowolona z tego faktu Sara, witając Emila w drzwiach.
    - Ta wiem.
Blondyn był widocznie w bardzo dobrym humorze. Ubrany w jasne, artystycznie podziurawione dżinsy i koszulkę z napisem “I love coffee”
Nie wnikał czy ten napis miał być dyskretnym komunikatem do jego mamy, że chętnie by się napił, ale jeśli już mamy się wyrażać po przez napisy na koszulkach to chętnie by ubrał taką z napisem “FUCK OFF”
A może on serio tak uwielbiał kawę?
Przez krótką chwilę miał przed oczami Emila który robi wszystko co on sobie zażyczy, a w zamian daje mu hektolitry kawy, ale w porę trzepnął się ręką w twarz.
Matka i Emil popatrzyli na niego z miną typu “nie wnikamy” i wrócili do wesołej rozmowy.
Zaprzyjaźnili się kurwa…


***

Po 4 godzinach jakże ciężkiej pracy, projekt był prawie gotowy.
Właściwie dobrze im się razem pracowało… Ksawery kilka razy przyłapał się na tym że zapomina zachowywać dystans i zaczynał swobodnie śmiać się i rozmawiać.
Dostawał drgawek za każdym razem kiedy Emil przypadkiem go dotknął lub spojrzał w jego stronę.
Miał wrażenie, że każdy kontakt z nim działa jak kopnięcie prądu.
Z drugiej strony wyglądało to tak jakby blondyn świetnie się tu bawił. Jak teraz się nad tym zastanowił to stwierdził, że on musiał mieć okropnie nudne życie skoro przez miesiąc siedział codziennie na tej samej ławce i czytał książki… w dodatku wspominał coś że nie lubi przebywać w własnym domu.
Trochę to dziwne…
Tak naprawdę to cieszył się że Emilowi się u niego podoba. Co chwilę wychwalał jego mamę, ciasto które upiekła, jego pokój… wszystko.
Oparł głowę na rękach i w zamyśleniu przypatrywał się blondynowi, bezskutecznie próbując wyciągnąć jakieś wnioski.
Było mu miło. Miło że Emil się uśmiecha w jego towarzystwie.
Chwila… czemu moje przemyślenia zaczynają brzmieć, jak wyznania jakiejś zakochanej dziewicy w tandetnym romansie?
Jak ja się stoczyłem…!


Kiedy skończyli projekt w formie prezentacji multimedialnej, wydrukował jeszcze tekst w dwóch kopiach. Jedną podał Emilowi a drugą rzucił niedbale na biurko.
Było już coś około 19.
    - No to ja już będę szedł
    - Spoko. Odprowadzę cię do drzwi.
Zeszli po schodach. W całym domu panowała cisza.
    - Twojej mamy nie ma? - zdziwił się blondyn.
    - O faktycznie. Pewnie poszła na jakąś randkę czy coś…
Emil wytrzeszczył oczy.
    - Jak to randkę?
    - A co się tak dziwisz? Nie jest taka stara… może sobie jeszcze poszaleć.
    - Nie to miałem na myśli…
Ksawery nie rozumiał o co mu chodzi, aż nagle doznał olśnienia.
    - To co, nie zauważyłeś że nie ma tu mojego ojca? - zdziwił się.
    - Myślałem że może pracuje za granica czy coś… nie chciałem pytać.
Zapadła cisza.
Chłopak zaczął ubierać buty i kurtkę.
    - Nawet nie wiem gdzie jest i gówno mnie to obchodzi. Są po rozwodzie… on i moja mama.
Emil miał na prawdę wystraszona minę.
    - Przepraszam. Nie wiedziałem… nie powinienem tak pytać. To musi być…
    - Daruj sobie. Nie musisz mi współczuć. To był straszny dupek, wiesz? Znaczy mój tata… już wiesz po kim to mam heh
    - Wcale nie jesteś dupkiem! - zaprotestował.
    - Ej… wcale nie powiedziałem tego żebyś mi mówił jaki jestem super i w ogóle. Serio, nie szkodzi. Luz…
Blondyn się naburmuszył i patrzył na niego z powątpiewaniem w zielonych oczach.
    - Ale… - zaczął znowu.
Nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo Ksawery instynktownie uciszył go swoimi ustami. Złapał go przy tym jedną ręką za tył głowy i delikatnie przycisnął do ściany.
Przez chwilę poczuł to cudowne uczucie podekscytowania i ulgi że w końcu mógł rozładować swoje emocje, jednak po chwili coś mu zaświtało w mózgu i dotarło do niego co właśnie zrobił.
Emil otworzył szeroko oczy z zaskoczenia, a potem powoli je zamknął pod wpływem namiętności pocałunku i cicho jęknął.
Ten dźwięk doprowadził go do szału. Z trudem się od niego oderwał, a potem z jeszcze większym trudem spojrzał na blondyna żeby zbadać jego reakcje.
Był w takim szoku, że widocznie nie był w stanie mówić.

MATKO JEST ŹLE.
BARDZO.
To się nie działo naprawdę…
To nie moja wina! To te jego oczy! Jezuuu! Kiedyś mu je wydłubie!
Fuuuck! Co teraz!?
Mogłem jednak dziś nie wstawać! Za jakie grzechy?!  
Jestem pierdolonym pedałem, fetyszystą, zbokiem i nie wiem czym jeszcze, ale właśnie to udowodniłem.
Cała ta rozkmina trwała zaledwie kilka sekund. Przez głowę przelatywały mu setki myśli, jedne mniej, inne bardziej sensowne…


   - Sorry coś mi się pomyliło… zdecydowanie muszę iść spać - wydukał.
Złapał Emila z kurtkę, po czym otworzył drzwi i brutalnie wypchnął na zewnątrz. Następnie zamknął je na klucz i zgasił światło w przedpokoju.
Opadł na podłogę.
Uratowany! Już nigdy nie wyjdę z domu!


    - Ksawery?! - zawołał blondyn pukając do drzwi.
Fuck! Idź sobie! Błagam idź!
Poszedł.


Co ja mam teraz zrobić?!?!????
Samobójstwo, lub ucieczka za granice wydawały się mu jak najbardziej na miejscu.
Skulił się i ukrył twarz w kolanach.
To koniec mojego beztroskiego życia.

Miał takie miękkie usta...



***
Od Autora:
Nie wierze że dziś to napisałam :O miałam zamiar tylko zacząć i poszłoo xD Następny rozdział będzie (mam nadzieję) prawdopodobnie jutro o podobnej porze (o tych godzinach mam największą wenę i fajnie się pisze... potem rano nie pamiętam i sama muszę przeczytać :D)
Mam nadzieję że się podobało choć trochę :3 Pozdrawiam i proszę o komentarze ~!

5 komentarzy:

  1. Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Jezu! Oni się POCAŁOWALI!!!!!!!!!!!!!! Kya!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jak ja na to czekałam!!!!!!!!!!!!!!! Hura!!!!!!!!!!!!!!!! Wybacz, ale jestem tak rozemocjonowana, że nic innego nie przychodzi mi na myśl!!! To było epickie, świetne, genialne!!! Normalnie fragment z pocałunkiem przeczytałam dwa razy z wielgaśnym bananem na ustach!!! Dawno nic, co przeczytałam, tak mnie nie ucieszyło jak akcja miedzy Ksawerym a Emilem. Ale należy powiedzieć coś jeszcze. Rozdział wyszedł Ci bardzo dobrze. Od samego początku przyjemnie się go czytało, było zabawnie, sensownie, a zakończenie - ach! Epickie po trzystakroć! No i jeszcze mamuśka - wielbię ją :D. "Zapomniałam, że mam syna" - hahahaah! No rewelka! Nie zostaje mi nic innego jak życzyć Ci więcej weny :D. Jestem ciekawa jak dalej potoczy się, hmm, przyjaźń (mogę tak dalej nazywać ich relację? Chociaż przeszła do kolejnego etapu...) tej szalonej dwójki? Liczę na Ciebie :D.

    Pozdrawiam cieplutko,

    R :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję :D <3
      Nie może być dla mnie większego komplementu już "Rozdział wyszedł Ci bardzo dobrze"
      Bardzo mi miło :)

      Ciesze się że się podobało :D Pozdrawiam również ^-^

      Usuń
    2. Nie ma za co :D. Cieszę się, że jest Ci miło :). Mi się miło czytało :). A teraz życzę mnóstwa weny i dobrej nocy :).

      R :D.

      Usuń
  2. Kya~!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! *lata jak pojebana po pokoju* OMG! OMG! OMG! Ja pierniczę!!! POCAŁOWALI SIĘ!!!! KYA!!!!! X3 *.* Laxus wstawaj! *potrząsa blondynem*
    L: Ucisz się na chwilę! *jeb poduszką* Mów czego?
    Ksawery i Emil się pocałowali! Rozumiesz?! POCAŁOWALI!!!! <3 <3 <3
    L: Tyle tak? Mogę iść spać?
    A idź!!! ;3 Dobra Malinq ogarnij się! *klepie się po policzkach*
    "O ty jeszcze żyjesz! Prawie zapomniałam że mam syna" - a to było jednocześnie zajebiste jak i okrutne! XD Rodzona matka o nim zapomniała! To jest EPIC! X'3 Zaś po pocałunku to zajmuje u mnie 2 miejsce na liście pt. "Zajebistości od Any rozdział 5"
    L: Na poczekaniu nazwę wymyśliła!
    Ić mi stond! Spać idź do cholery! *jeb Tytanem*
    "Chwila… czemu moje przemyślenia zaczynają brzmieć, jak wyznania jakiejś zakochanej dziewicy w tandetnym romansie?
    Jak ja się stoczyłem…!" - raczej "zakochanego prawiczka".... Albo nie pomiń to! XD Życzę weny, weny, weny i raz jeszcze weny! Z niecierpliwością czekam na następny rozdział ;3 Miłej pracy! :p
    Bye bye~!
    M&L

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :D <3
      Zawsze mnie rozweselają twoje komy xD Nie męcz iskierki za bardzo :D

      Ja właśnie "tworzę" koleją notkę więc mam motywacje dodatkową xDD
      Pozdrawiam~!

      Usuń